Józef Gelbard
Wszechświat oscylujący C.
©
Zamiast zakończenia.
Jaki jest okres oscylacji Wszechwiata?(??)
Wszechswiat oscyluje. To jedna z myśli przewodnich
tej pracy. Same oscylacje, przypuszczać można, iż spowodowane są tym, że grawitacja ma charakter
dualny, czyli stnieje odpychanie grawitacyjne w
środowisku materii odpowiednio zagęszczonej.
Odnosi się to tak do Wszechświata w jego początkach, jak i do układów: jąder
galaktyk i bardziej masywnych gwiazd. Istnienie odpychania od razu sugeruje możliwość
zachodzenia oscylacji objętościowych obiektów – tak gwiazd, jak i jąder
galaktyk.
Przyjmijmy, że
masa jądra Galaktyki (naszej) wynosi 10^10 mas Słońca (10 miliardów, to
oszacowanie raczej do przyjęcia), czyli ok. 10^40 kg. Przyjmijmy, że masa
Wszechświata jest rzędu 10^53 kg. Można przypuszczać, że nawet jeśli to daleko
posunięta fantazja, istnieje proporcja okresów pulsacji (gdyż przyczyna jest ta
sama).
Zajmijmy
się pulsacjami objętościowymi
jądra Galaktyki (naszej). Nawet jeśli mają one
miejsce, dostrzeżenie ich przez nas nie jest możliwe. Wobec stosunkowo dużej
masy jądra galaktycznego, częstotliwość pulsacji jest bowiem relatywnie mała, a życie nasze jest zbyt krótkie, by
pulsacje te dostrzec. Sądzę, że pulsacje jąder galaktycznych dają o sobie znać
także zmianami pola grawitacyjnego. W związku z istnieniem ubytku masy
grawitacyjnej, ten sam obiekt, gdy objętość jego jest większa (ma większą
masę), jest źródłem silniejszego pola grawitacyjnego.
Zmiany objętości muszą więc być, w świetle naszych rozważań, przyczyną
cyklicznych zmian natężenia pola grawitacyjnego wokół obiektu. Gdyby
nie istniał ubytek masy, zmiany objętości obiektu
nie miałyby wpływu na natężenie pola grawitacyjnego wokół niego. Bardzo możliwe, że cykliczne zmiany
pola grawitacyjnego wokół jądra Galaktyki (ich zasięg jest właściwie
nieograniczony) są przyczyną okresowych zmian w Układzie Słonecznym: w Słońcu,
oraz planetach. Jeśli tak, to indykacji tych zjawisk powinniśmy oczekiwać w
badaniach paleontologicznych. Okazuje się, że rzeczywiście istnieje określona
okresowość zjawisk, których indykacją są zmiany o charakterze geologicznym,
świadczące także o zmianach warunków ekologicznych. Wiadomo na przykład, że co
26 milionów lat (w przybliżeniu) ma miejsce masowe wymieranie licznych
gatunków, być może wskutek jakiegoś kataklizmu lub bardzo znaczących zmian
klimatycznych. Istniejące hipotezy mające wyjaśnić związki przyczynowe
odkrytych faktów geologicznych i paleontologicznych, na ogół są dość mgliste i
niespójne, wprost bałamutne, jeśli wyjaśniają je
ludzie tylko pozornie kompetentni, gdyż ich świadomość poznawcza ograniczona jest do
wąskiego zakresu specjalizacji. Chyba dlatego, gdyż poszukują przyczyn zauważanych
zmian, przede wszystkim w najbliższym otoczeniu Ziemi. Można
nawet przypuszczać, że ten okres zmian ekologicznych może wydłużać się
stopniowo w skutek stopniowego wzrostu masy substancjalnej jądra galatycznego,
ściągającego z zewnątrz materię. Czy badania paleontologiczne są w stanie
uchwycić istnienie takiej tendencji? Istnienie przewidywania bardzo by pomogło w sprawdzeniu tego.
Zapiszmy więc proporcję bazując na powyższych danych:
Tutaj x byłby okresem pulsacji
Wszechświata. Otrzymujemy: x = 26·10^19 lat.Można więc, bazując na tym,
przyjąć, że okres pulsacji Wszechświata jest rzędu 10^20 lat. Jeśli ma to jakikolwiek sens, to powinniśmy
otrzymać podobną liczbę bazując na czymś innym.
W tym celu zajmijmy się grawitacją
zapadającej się gwiazdy. To gwiazda umowna. Sądząc po naszej koncepcji dualnej grawitacji
wnioskujemy, że przy odpowiednio dużej koncentracji materii, w jej centrum, w pewnym momencie pojawia się efekt
odpychania, wyhamowujący kurczenie się układu. Dodajmy do tego, że gwiazda nie
jest obiektem jednorodnym pod względem gęstości. Z całą pewnością koncentracja
materii w jej centrum jest największa. Poza tym gwiazda nie jest ciałem
sztywnym. Można wyciągnąć stąd wniosek, że efekt odpychania pojawia się
najpierw w części centralnej. W tym samym czasie warstwy wyższe kontynuują swój
napór ku środkowi, napotykając na wzmagający się opór. Prowadzi to do
efektu odbicia. Tak dochodzi więc do
powstania fali „akustycznej”, która z centrum podąża na zewnątrz osłabiając tym
impet zapadania się warstw wyższych. Można przypuszczać, że
najgłębiej, materia zgęszczona jest do tego stopnia, że właściwości jej
stanowią nową jakość (plazma gluonowo-kwarkowa?), ale to wcale nie wiążące, a także nie istotne. Fala
odśrodkowa przechodzi przez te wyższe warstwy, napotykając
materię opadającą ku środkowi. W wyniku zachodzacych wówczas procesów, w tym
hamowania zapaści, tworzy się promieniowanie
(w tym X i γ), którego część uwalnia
się (w większym lub mniejszym stopniu) na zewnątrz. Energia kinetyczna
zapadajacej sie materii w jakimś stopniu uwalnia się w postaci promieniowania. Ale to mniej istotne wobec
celu, jaki wytyczyliśmy sobie. Ostatecznie zapaść materii zostaje wyhamowana, a
gwiazda zaraz po tym rozszerza się. Także jej jądro. Znów więc
przewagę zyskuje przyciąganie. Materia w centrum gwiazdy zapada się i w
następstwie tego znów dochodzi do odpychania w samym centrum. Być może dochodzi
do ponownej emisji promieniowania gamma. Scenariusz jednak może być też inny.
Wszystko zależy od masy gwiazdy i jej rozmiarów (a więc od stopnia koncentracji
materii). Kontynuujmy. Wskutek naporu odśrodkowego, objętość naszej gwiazdy
nieco wzrosła, ale, jak wspomniałem, znów górę bierze grawitacja. Znów objętość
maleje. Gwiazda stabilizuje się jako obiekt pulsujacy. Tak dochodzi kresu proces
stopniowego (nie gwałtownego) zapadania się obiektu do formy o dużo mniejszych
rozmiararach. Czy białego karła? Przypominam, że zajmujemy się „gwiazdą
umowną”, czyli obiektem próbnym, nie uwzględniając procesów jądrowych i ich uwarunkowań,
specyficznych dla każdej gwiazdy.
Poza tym opisany tu
obiekt może być jedynie częścią wewnętrzną gwiazdy olbrzyma. Wówczas znaczna
część energii wyzwalanej w samym centrum rozprasza się w materii wyższych
warstw, powodując pulsacje objętościowe stwierdzane podczas obserwacji. Na
zewnątrz gwiazda nie musi więc być źródłem promieniowania gamma. W samym
centrum jednak zachodzą drgania objętościowe. Załóżmy, że już stabilne. Mogą
one być (lub nie być) zrezonowane z dynamiką ruchu materii otaczającej jądro.
Sam rezonans ma miejsce dla określonych mas, gęstości i określonych parametrów
rotacji gwiazdy. To nam przypomina cefeidy, albo
gwiazdy zmienne typu RR Lyrae. W przypadku zakłóceń symetrii lub braku
rezonansu wewnętrznego, obiekt dany pulsuje w sposób nieregularny – gwiazdy
zmienne nieregularne.
Z obserwacji wynika, że gwiazd fizycznie zmiennych
(pulsujacych) jest dosyć dużo. W szczególnych okolicznościach może też
dojść do (zwykle nawrotowego) wybuchu, który my rejestrujemy jako gwiazda
„nowa”*. To przykład procesu chaotycznego. Można
przypuszczać, że obecność bliskiego sąsiada, a tym bardziej dwóch (lub więcej)
masywnych gwiazd, mogłaby być źródłem nieregularności i wzajemnych przepływów
energii (grawitacyjnej), niekiedy także materii,
prowadzących do sytuacji rezonansowych (rezonans zewnętrzny), będących
przyczyną erupcji o rozmiarach nawet katastrofalnych. Na tym etapie rozważań przychylałbym się
jednak do sądu, że mechanizm wybuchu supernowej jest inny, chociaż ewentualnego
pośredniego wpływu odpychania grawitacyjnego, także tu nie należałoby pomijać.
Ostatecznie
otrzymaliśmy obiekt pulsujący bardziej lub mniej regularnie.
Przy
opisie powyższym nie braliśmy pod uwagę rotacji gwiazdy. Jest to czynnik bardzo
istotny dla jej losu. Jeśli gwiazda nie rotuje lub jej rotacja jest powolna,
zapadanie jest symetryczne, pulsacje odbywają się
symetrycznie w całej obiętości. Wówczas jest szansa, by gwiazda taka była
cefeidą. Wolna rotacja, tak nawiasem mówiąc, świadczyłaby o obecności układu
planetarnego, który, jak wiadomo, bierze na siebie znaczną część momentu pędu
układu. By rezonans był cechą
stabilną gwiazdy, także nie powinna mieć sąsiadów – gwiazd, tworzących z nią
ścisły układ grawitacyjny. Szczególnie niestabilny jest układ trzech lub większej
liczby gwiazd. Wpływ masy planet jest raczej znikomy.
Powróćmy jednak do spokojnej gwiazdy
pulsującej, do obiektu stabilnego. Jego masa na ogół jest większa, nawet
kilkakrotnie, niż masa Słońca. Szczególnym przykładem
takich pulsujących obiektów są cefeidy. Cefeidy są nadolbrzymami. Dziś pulsacje tych gwiazd
tłumaczy się inaczej. Oczywiście faktoru dualnej grawitacji nie bierze się pod
uwagę. Hipotetyczny
proces opisany powyżej jest jednak chyba
jedynym, umożliwiającym wyjaśnienie spójne dużej stosunkowo częstotliwości
pulsacji tych gwiazd, zważywszy na ich relatywnie
duże masy i rozmiary. Wszak faktyczne
uzgodnienie warunków i własności w tak dużych obiektach w ciągu zaledwie kilku
dni (od 1 do 50 dób) nie jest sprawą prostą. Trudno oczekiwać, by
obiekty te były idealnie symetryczne, bez lokalnych fluktuacji
gęstości (to przecież nadolbrzymy), by pulsować aż tak regularnie, tym
bardziej, że gwiazda ewoluuje także swym składem chemicznym. Niech za przykład służy nadolbrzym Betlgeuse z Oriona. W
gwieździe tej odkryto niedawno wybrzuszenie – gwiazda ta nie jest idealną kulą.
Za samouzgodnione pulsacje odpowiedzialny powinien
być więc proces globalny, a nie zjawiska zachodzące lokalnie (nawet jeśli
są ze sobą sprzężone), na przykład przemiany jądrowe. Tym procesem globalnym są pulsacje grawitacyjne, opisane
wcześniej. Można sądzić, że
zróżnicowanie okresów pulsacji cefeid
związane jest ze zróżnicowaniem ich mas, a więc także ich jasności absolutnych.
Jak widać, przy okazji zbudowaliśmy model wyjaśniający pulsacje gwiazd, trzeba przyznać, że model alternatywny w stosunku do przyjętego dziś. Oczywiście to
uproszczenie, gdyż, by uwypuklić czynnik odpychania grawitacyjnego nie
uwzględniamy tu reakcji jądrowych, mających miejsce w każdej gwieździe. Ten
grawitacyjny czynnik stanowiłby dopełnienie opisu gwiazd. Uważam jednak, że
czynnik grawitacyjny ma zasadnicze znaczenie przy badaniu pulsacji gwiazd, ma
decydujący wpływ na wielkość częstotliwości pulsacji.
Dzięki
modelowi grawitacji dualnej znamy też przyczyny nieregularności pulsacji gwiazd. Po prostu, pulsację
regularną gwiazda zawdzięcza rezonansowi. Na ogół jednak rytm przemian jądrowych
zachodzących w dodatku nie w samym centrum (to
przecież gwiazdy bardzo duże objętością), a więc w pewnym stopniu przemian lokalnych i tym spowodowanych zmian rozmiarów nie jest zrezonowany
z rytmem pulsacji grawitacyjnych. Inną przyczyną nieregularności może być też oddziaływanie grawitacyjne gwiazdy z masywnymi obiektami znajdującymi się w pobliżu. Jak już wyżej wspomniałem, gwiazda pulsująca
(szczególnie cefeida) raczej nie jest źródłem erupcji g, gdyż jest obiektem w
miarę symetrycznym, a energia „odbicia” rozprasza się jednakowo w całej jej
objętości, uczestnicząc czynnie, dzięki rezonansowi, w tworzeniu samej pulsacji.
Oczywiście uwarunkowania te (rezonans) nie dotyczą
jąder galaktycznych. A jeśli dochodzi do
zderzenia z inną galaktyką, to mamy bardziej złożony cykl pulsacji. Być może
mieszkańcy tych galaktyk odkrywają w paleontologii swych planet zmienność bardziej
złożoną, tak, jak wynik interferencji (tym
razem fal grawitacyjnych). W moim guście łatwiejsze jest życie w galaktyce
pojedyńczej, jak nasza.
Opisane tu procesy przedstawić można w
formie matematycznej umożliwiającej symulację komputerową. Łatwo zauważyć, że
przypominają one właściwie jądra galaktyk, a nawet układ globalny, Wszechświat.
Znów jedność świata. Wzmacnia to przekonanie, że model Wszechświata pulsującego
jest najbliższy rzeczywistości. Taka drgająca
regularnie gwiazda jest jakby miniwszechświatem, choć okres jej pulsacji znikomy jest w porównaniu z okresem
pulsacji, dużo masywniejszego układu globalnego, a prędkość ekspansji i
kontrakcji, z oczywistych względów nie jest prędkością inwariantną ekspansji
Wszechświata. Sądząc po tym można przypuszczać, że przyczyną tego jest
trójwymiarowa symetria radialna obiektu, a także
to, że istnieje centrum wraz z określonym gradientem gęstości (od środka na zewnątrz).
W przeciwieństwie do tego, Wszechświat, już od samego początku jest strukturalnie
jednorodny, a to dzięki specyficznej topologii, jaką tworzył. Różnica jak
najbardziej istotna. Ciekawe, czy mimo wszystko istnieje jakiś związek.
Popuśćmy więc wodze fantazji. Załóżmy, że jądro pewnej gwiazdy, posiadające masę dwukrotnie mniejszą
niż masa Słońca (masa jądra dużej gwiazdy), pulsuje z okresem jednego dnia. To
dość wiarygodne oszacowanie. Mamy wówczas:
- tyle
razy większa jest masa Wszechświata od masy jądra tej gwiazdy. Jeśli pomnożymy
tę liczbę przez okres pulsacji gwiazdy (jeden dzień), otrzymamy hipotetyczny
okres pulsacji Wszechświata:
Dodajmy dla porównania i
dla przypomnienia, że jądro galaktyki, jako znacznie masywniejsze, pulsować
powinno z okresem liczonym na
miliony lat.
Należy podkreślić
(tak dla przypomnienia), że pulsacje objętościowe spowowdowane są przez
zmiany natężenia pola grawitacyjnego wokół centrum obiektu. Cyklicznie zmienne pole
grawitacyjne powodować więc mogło cykliczne zmiany warunków ekologicznych na
Ziemi, prowadzące choćby do wymierania wielu gatunków organizmów żywych.
Najbardziej znanym jest cykl 26 milionów lat. Odpowiednie obliczenie, wiążące
ten cykl z domniemanym okresem pulsacji Wszechświata, wykonaliśmy powyżej. Przed chwilą
otrzymaliśmy wynik (nawet bardzo) zbliżony do tamtego
wyniku. Oczywiście zbieżność ta może być tylko przypadkowa. Daje to
jednak mimo wszystko indykację przynajmniej tego, że zaprezentowane tu podejście, bazujące na dualnej grawitacji, nie jest sprzeczne
z obserwacją. A to jest najważniejsze. Podkreślam przy tym, że obliczenie
powyższe wykonałem (oczywiście nie teraz, lecz
dawniej) nie pamiętając wyniku obliczenia poprzedniego,
a użyte dane liczbowe są raczej rozsądne. Jeśli jest w tym coś nie całkiem
przypadkowego, to mamy poszlakę na to, że Wszechświat rzeczywiście oscyluje. W
dodatku to oszacowanie okresu pulsacji wykonane zostało chyba po raz pierwszy w
historii. To wywołuje dreszcze i poważne obawy
pomimo, że to nie pierwsza moja afera. Moje
książki i oczywiście moje blogowanie, to już
afera na miarę kosmiczną (dosłownie). Miałem już sporo dreszczy. Nie, to
chyba tylko bardzo złośliwy przypadek...
„To wprost niepoważne” przypadkowa zbieżność lub, co gorsza, „starannie dobrane”
wartości parametrów dla „udowodnienia” jakiejś absurdalnej tezy. – Od razu tak zareagują. Mimo
wszystko, jeśli dobierzemy mniej starannie, to... otrzymamy zgodność trochę
mniej rzucającą się w oczy, ale mimo wszystko zgodność, czyli liczby zbliżonego
rzędu dziesiętnego. Przypadek? W realnej Przyrodzie nie ma przypadków. Bardziej
prawdopodobne jest to, że my na razie nie ogarniamy sedna.
Wszyćko piknie, coś jednak tutaj chyba nie bardzo pasuje. Przy
obliczeniach (obydwu) przyjęliśmy określoną wartość masy Wszechświata. Wiemy
jednak (sądząc po moich pracach), że masa Wszechświata zmienia się – aktualnie
rośnie, ale była w przeszłości nawet równa zeru.
A co z masami galaktyk, gwiazd? Jeśli są stałe, to obliczenia nasze nie są
warte papieru w koszu na śmieci. A jednak żal tej wyjątkowej zgodności. Jeśli
mimo wszystko jest w tym coś, to tylko pod warunkiem, że wraz ze wzrostem masy
Wszechświata wzrasta masa wszystkich jego elementów, w dodatku proporcjonalnie
do ich zawartości materialnej. W tej sytuacji niezależnie od tego, jak bardzo
Wszechświat jest ewolucyjnie zaawansowany, niezależnie od jego wieku,
powinniśmy otrzymywać te same wyniki. Można by więc wnioskować, że masy bardzo
odległych galaktyk i oczywiście gwiazd, z których są zbudowane, są mniejsze,
niż dziś, nawet jeśli to te same gwiazdy. Czy można tę rzecz sprawdzić
obserwacyjnie? Sądzę, że tak. Wystarczy posłużyć się tą antycypacją. A jak to
możliwe? Otóż możliwe w związku z dualnością grawitacji. Proponuję lekturę
serii artykułów poświęconych tej kwestii, w mym drugim blogu.
*) Gwiazdy Nowe najczęściej
utożsamia się z ciasnymi układami, w zasadzie podwójnymi, w których skład
wchodzi biały karzeł. Tutaj mowa o innym, dotąd nie uwzględnianym mechaniźmie
wybuchu.
Kontakt: madajg@gazeta.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz